-Pieprzony
tchórz. Głupek niesamowity. Debil do nieskończoności, typowy,
stereotypowy facet bez cienia wstydu.
-Ale ja
się tylko pytałem, czemu tak nagle się tu znalazłeś –
popatrzył na niego Kamil, marszcząc brwi. Maciek nigdy nie sądził,
że będzie się prosił o pomoc dawnego, szkolnego kolegę. Nie
widzieli się od trzech lat, po tym jak Maciek wyjechał do
Bełchatowa, a teraz mówi mu to, co leży mu na sercu. Czy to nie
dziwne? - Opowiedz wszystko, ze szczegółami.
-Wszystko
zaczęło się w sierpniu – Maciek zaczął swoją opowieść o
Konstancji i wszystkim, co ich spotkało. - Szedłem sobie ulicą,
idąc na spotkanie ze znajomymi. Myślałem sobie, że to będzie
dobry dzień. Chłopcy nie przyszli. Byłem okropnie zły, ale cóż
począć? Włóczyłem się bez celu po mieście. Był to
zdecydowanie najcieplejszy dzień w ciągu całych wakacji. Założyłem
słuchawki i słuchałem muzyki. Nagle ktoś mnie zastukał w ramię.
Momentalnie się odwróciłem i zobaczyłem piękną blondynkę.
Uznałem, że kiedyś już ją widziałem. Wiesz takie poczucie, że
jest mi znana, ale nieznana. Rozumiesz? - Kamil przytaknął. -
Zapytała gdzie jest pływalnia. Poszedłem z nią i jej pokazałem.
Zaczęliśmy rozmawiać na temat najpierw pogody, potem na temat
innych błahostek. Wtedy nasza rozmowa potoczyła się na inny tor –
sport. Okazało się, że to ona pobiła rekord świata. Wiesz, która
to nie? Konstancja Malinowska. W każdym razie ona jest pływaczką.
Stąd ją właśnie poznałem. Kiedyś musiałem oglądać jakiś
wywiad, w którym uczestniczyła czy coś w tym stylu. No więc,
rozmawialiśmy o wszystkim, co nam ślina na język przyniosła i ani
na chwilę nie zabrakło nam wspólnych tematów. Serio, pierwszy raz
tak dobrze mi się rozmawiało z dziewczyną. Cały czas się
śmialiśmy, aż przechodnie się na nas dziwnie patrzyli.
Zachowywaliśmy się jak dawni znajomi, którzy nie wiedzieli się od
lat. Ale my przecież dopiero wtedy się poznawaliśmy. Jak już
dotarliśmy na basen, z trudem się pożegnaliśmy i każde z nas
poszło w swoją stronę. Jak przyszedłem do domu, próbowałem
robić wszystko, aby wymazać ją ze swojej pamięci. Problem w tym,
że nie mogłem. Każda pojedyncza rzecz mi o niej przypominała.
Wieczorem poszliśmy z rodzicami do sąsiadów. Okazało się, że to
ona jest naszą sąsiadką! To naprawdę był dobry dzień.
-I co
dalej? - spytał chłopak gdy Maciek zatrzymał się na chwilę.
-Potem
było między nami z dnia na dzień coraz lepiej. Staliśmy się
najbliższymi przyjaciółmi, a może nawet czymś więcej. Było mi
naprawdę dobrze, wiesz?
-To
dlaczego uciekłeś od tego co dobre i przyjechałeś tu, gdzie
praktycznie niczego nie masz?
-W jakim
sensie niczego?
-Popatrz.
W Bełchatowie miałeś Konstancję, klub, znajomych. A co masz
tutaj?
-No
ciebie na przykład.
-A co z
Konstancją? Co z klubem?
-Tutaj
na pewno znajdę nowy klub, może nawet lepszy.
-Konstancję
też tu znajdziesz? - Maciek zapatrzył się w kubek z herbatą, nic
nie odpowiadając. - Pozwól, że się powtórzę. Czemu tutaj tak
nagle przyjechałeś?
-Nie
wiem... Może dlatego, że bałem się?
-Czego,
do jasnej cholery się bałeś? Tego, że ktoś się w tobie
zakochał? Że dziewczyna, która ci się podoba, mogła odwzajemnić
to uczucie? Stary, ile ty masz lat?
-Jak tak
mówisz, to wychodzę na debila.
-No bo
się zachowałeś jak debil – powiedział Kamil i wstał od stołu.
-I co
mam teraz zrobić?
-Nie
wiem. Ale nie licz na to, że jak wrócisz to rzuci ci się na
szyję. Prawdopodobnie już nie będzie chciała cię znać. Postaw
się na jej miejscu. Miała ciebie, byłeś jej światem, a tu nagle
ciebie nie ma i cholera wie, gdzie jesteś. Myślisz, że to dla niej
łatwe?
-Na
pewno już o mnie zapomniała.
-Chcesz
to sprawdzić?
-Niby
jak? - ożywił się Maciek.
-Jest
coś takiego jak Twitter, wiesz? - spytał ironicznie Kamil. - Może
Konsta ma konto?
-Coś
tam kiedyś wspominała. Ale sprawdzić nie zaszkodzi.
-Poczekaj
tu, pójdę po laptopa.
Kamil
wyszedł z kuchni i poszedł do pokoju.
„Naprawdę
jestem aż tak bojaźliwym człowiekiem? Zaprzepaściłem wszystko,
co miałem na rzecz strachu? Tylko przed czym? Przed miłością?”.
-Jestem
już – rzekł Kamil, odpalając laptopa. Maciek nie ruszał się z
miejsca. - Halo, Ziemia do Maćka – pomachał mu ręką przed
twarzą. - Stary, pobudka, otworzył mi się Twitter.
Kamil
wszedł na Twittera, zalogował się i w górnym pasku „szukaj”,
napisał „Konstancja Malinowska”. Znalazł jakieś 10 osób o
takim nazwisku.
-Maciek,
która to?
-Zobacz
tutaj – pokazał palcem chłopak. - To ona.
Kamil
kliknął w ikonkę ze zdjęciem owej dziewczyny. Otworzyła im się
strona.
-Tak, to
na 100% procent ona.
-Hmm,
zobaczmy. 1 780 tweetów, 824 obserwowanych, 371 900 obserwujących.
Nie jest źle.
Maciek
spojrzał na Kamila z ukosa.
-Nie
wiem, czy wiesz, ale nie tego szukamy.
-Dobra,
dobra.
Przewinęli
stronę trochę w dół i zaczęli czytać poszczególne wpisy. Nagle
natrafili na jeden, dość ciekawy.
„Wiecie
co boli najbardziej? Jednego dnia wierzysz, że kogoś masz, a
drugiego nie wierzysz już w nic.”
Lub
jeszcze jeden.
„Myślałam,
że wiem prawdę. Jednak tato miał rację, mówiąc, że jestem
naiwnym dzieckiem.”
Maciek
nie wierzył w to, co widział. Wszystko było o nim.
-I co?
Dalej myślisz, że o tobie zapomniała? Ostatnie dwa wpisy są z
dzisiaj.
-O
matko.
-o!
Zobacz ten wpis.
„Boże
Narodzenie to radosne, rodzinne święta. Z tym radosnym to się
chyba nie zgodzę. #smutek”
Maciek
popatrzył na kalendarz.
21.12.2013
rok.
Za trzy
dni Wigilia. A on nie ma co ze sobą zrobić, nie ma gdzie pójść,
nie ma nikogo, nie ma Konstancji.
A to ona
była wszystkim.
Łatwiej
jest powiedzieć „żegnaj”, trudniej to potem odkręcić.
„I bought a
ticket on a plane
And by the time it landed you had gone again
I love you more than songs can say
But I can't keep running after yesterday
And by the time it landed you had gone again
I love you more than songs can say
But I can't keep running after yesterday
All we ever
do is say goodbye
We say goodbye”
We say goodbye”
No właśnie, jak to teraz
okręcić? Jak sprawić, że znów będzie dobrze?
***
Może to była moja wina?
Może to przeze mnie przestraszył się i uciekł? Byłam zbyt
nachalna? A może tak miało być? W końcu nic nie dzieje się przez
przypadek.
„How the hell did we
wind up like this
And why weren't we able
To see the signs that we missed
And try to turn the tables.”
And why weren't we able
To see the signs that we missed
And try to turn the tables.”
Jedno jest pewne.
Życie toczy się dalej.
_______________________
Niespodzianka!
Dodałam wcześniej niż się spodziewaliście?
Aż dwa soundtracki! Matko! Szaleję!
A tak na serio to co myślicie o tym rozdziale?
Co nie co się wyjaśniło?
Zauważyłam, że zazwyczaj kończę opowiadania przy mniej więcej 3 tys wyświetleń. Ciekawe ile będzie na epilogu xD
Rozdział 9 już powoli się pisze, ale nie wiem kiedy go dodam. Nad epilogiem trochę posiedzę, bo mam straszną ochotę zrobić go na więcej niż 2 strony. Ale co wyjdzie, to wyjdzie!
Pozdrawiam :*
Dzięki, zajrzę :>
OdpowiedzUsuńNiespodzianka bardzo udana. A tak na serio to myślę, ze rozdział jest bardzo dobry :D W końcu coś mniej więcej się wytłumaczyło. Dobrze, że Maciek zdaje sobie sprawę z tego co zrobił i mam nadzieję, że jakoś to wszystko odkręci i dalej pomoże Konstancji, że będzie przy niej. Jestem ciekawa jak Konsta zareaguje na powrót Maćka, bo wróci prawda? Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMniej więcej starałam się wszystko wytłumaczyć, więcej pojawi się na epilogu :)
Czy wróci? Zastanowię się :>
Ej rozdział jest świetny! :D I bardzo dobrze ,że Maciek wie co uczynił i ba, tego żałuje! I bardzo dobrze, teraz ma konsekwencje. Widać ,że Konsta tęskni i Maciek też zaczyna i mam nadzieję ,że Maciek łatwo nie odpuści i będzie walczył próbując naprawić to co znsizczył.
OdpowiedzUsuńŚciskam i zapraszam na nowy epizod na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com :)
Tak jak zauważyłaś, Maciek żałuje, że tak postąpił jednak czy coś z tym zrobi? Dowiecie się w przyszłym tygodniu :)
Usuń„Wiecie co boli najbardziej? Jednego dnia wierzysz, że kogoś masz, a drugiego nie wierzysz już w nic.” - świetne to. Zarówno Maciek jak i Konsta obwiniają siebie samych. Mam nadzieję, że gdy teraz Maciek uświadomił sobie, że dziewczyna o nim nie zapomniała i bardzo cierpi to weźmie się w garść i będzie walczyć, jak na przyzwoitego faceta przystało! Trzymam za nich kciuki!
OdpowiedzUsuńA tymczasem, tak jak prosiłaś, zapraszam Cię na nowy, szósty rozdział na i-still-believee.blogspot.com
Miłej lektury! :)
Widzę, że kolejna osoba sądzi, że Maciek zepnie się i coś uczyni. Jednak co z tego wyniknie?
UsuńxD
Dziękuję, zajrzę :)
Ściskam i zapraszam na nowy rozdział na http://oublier-soi.blogspot.com/ ;*
OdpowiedzUsuńZajrzę :>
UsuńAle z Maćka dupa wołowa! Toż to jakaś popierdółka, a nie facet! :D mam nadzieję, że w końcu się opamięta.
OdpowiedzUsuńA rozdział jest świetnie napisany, to chyba będzie mój ulubiony, bo jest naprawdę bezbłędny! wszystkie sformułowania pasują idealnie :)
btw, u mnie się szósteczka pojawiła :)
[un-poco-de-amor.blogspot.com]
Popierdółka powiadasz? Hehehe, dobry tekst xD
UsuńDziękuję, bardzo mi miło czytać Twój komentarz! :*
Dziękuję :)
Co sądzę o tym rozdziale?
OdpowiedzUsuń♥
To serce wyjaśnia wszystko. Jest genialny. Nie wiem czemu, ale tak strasznie mi się spodobał... Perspektywa Maćka to coś, co z dużym powodzeniem możesz wprowadzać od czasu do czasu, bo wyszła świetnie. Swoją drogą nie ma to jak dobry kumpel, który doradzi. ;) Dobrze, że nie szczędził mu prawdy, bo może Maciek teraz będzie wiedział, co dalej zrobić.
Dziękuję :)
UsuńMasz rację, serce wyraża wszystko. xD
Perspektywę Maćka mam zaplanowaną na epilog, w następnym rozdziale znajdziemy tu tylko Konstę i może kogoś jeszcze... :)))
tak jak prosiłaś, informuję o nowym, siódmym rozdziale na http://i-still-believee.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŻyczę miłej lektury! :)
Dziękuję :)
Usuńhejka, zapraszam do mnie na siódemkę :) http://un-poco-de-amor.blogspot.com
OdpowiedzUsuńEj ej, co ja tu czytam, ty już epilogi zapowiadasz? co to ma być?!
Dzięki :)
UsuńNo, niestety, 10 rozdział będzie epilogiem czas skończyć to opowiadanie :)