Grudzień 2013
-Marlena,
nawet nie wiesz, jak bardzo mi ciebie brakuje. I może chciałam,
abyśmy skończyły naszą znajomość i ta wyprowadzka miała nam w
tym pomóc, ale... Jestem już tutaj, do jasnej cholery, od czterech
miesięcy i żadna z grupek mnie nie akceptuje. Każdy należy już
do jakiejś społeczności, każdy ma zagrzane miejsce przy ławce,
każdy ma już kogoś. A ja? Wyrzutek do potęgi entej. Nikt mnie tu
nie szanuje, nikogo nie obchodzi kim jestem. Nie masz najmodniejszych
ciuchów? Nie ubierasz dwunastocentymetrowych szpilek i nie nakładasz
na siebie pięciu kilogramów tapety? Jesteś nikim! Szarasem i tyle.
I możesz być nawet mistrzem olimpijskim, możesz jeździć na
Mistrzostwa Europy, ale dalej jesteś nikim. Dlaczego? Bo wolisz
odpocząć niż upijać się na imprezach, bo wolisz wieczorem
pobiegać w ciszy i spokoju zamiast szaleć na zakupach wydając
fortunę! - przerwała na chwilę, aby wziąć oddech. Pierwszy raz
tak zaczęła się wyżalać przez wiadomości, które później
przekazywane zostały do Marleny. - I gdyby tego było mało, to
jeszcze jedyna osoba, którą tutaj polubiłam, wyjechała do innego
klubu. Akurat teraz. Na święta. Fantastycznie, czyż nie?? Maciek
był jedyną osobą trzymającą mnie na powierzchni tej Ziemi, kiedy
dowiedziałam się, że masz marne szanse na wybudzenie się. Był
jedyną osobą, która pomagała mi w ciężkich chwilach. Był
jedyną osobą, z którą mogłam się pośmiać, popłakać i
wiedzieć, że wszystko to zostanie między nami. Był jedynym
chłopakiem na tej planecie, na którym mi kiedykolwiek zależało.
Ale wiesz co? Sprawiedliwości w życiu nie ma. Ewentualnie w
słowniku języka polskiego pod literą „s”. W prawdziwym życiu
o sprawiedliwości można jedynie pomarzyć. Wiesz, dokąd pojechał
Maciek? Zgadnij! Do Warszawy. Rozumiesz? Do Warszawy. A skąd ja
przyjechałam tutaj? Z Warszawy! W chwilach jak ta, kiedy
dowiedziałam się, że Maciek wyprowadza się do mojego rodzinnego
miasta, jedyne czego chcę to zrzucić się z mostu. Wiem, że tego
bym nigdy nie zrobiła. Zbytnio cenię sobie to gówno zwane życiem,
ale to trudne... Trudne. Po prostu w cholerę trudne!!
Wyłączyła
na sekundę dyktafon i podeszła do komody. Wyciągnęła chusteczki
higieniczne i otarła łzy.
-Wiesz
co jeszcze boli? Jeśli już cię szanują nauczyciele wuefu, to
tylko jeśli umiesz grać w kosza lub siatkę. Inne dyscypliny są
niczego nie warte, gdyby użyć ich rozumowania. Nie umiesz zrobić
wsadu, bo jesteś na to przykładowo za niska? Pała. Nie umiesz
doskoczyć do bloku? Pała! A kiedy zapytasz się już lekko
podirytowana, czy nauczyciel z łaski swojej wybrałby na dzisiejsze
zajęcia inny sport niż te dwa, to wiesz co?? Naganne zachowanie,
wpisane do dziennika za podważanie decyzji nauczyciela. Nosz do
diaska! Wszystko najzwyczajniej w świecie boli. W środku. Nie wiem,
czy to jest tęsknota za tobą, czy może za Maćkiem czy może chęć
zmienienia świata na lepsze. Może to po prostu taki okres, krótki
odstęp czasowy, w którym jest tak masakrycznie trudno? Może to
wszystko zniknie ze wschodem słońce?
-Gdybyś
tu była z pewnością coś byś zaradziła. Miałybyśmy przede
wszystkim siebie. A wiesz co teraz tylko mam? Nadzieję. I wiesz?
Głupia jestem, że ją mam.
Odłożyła
małe pudełeczko na stolik i pobiegła do pokoju. Wtuliła się do
poduszki i zaszlochała.
-Dlaczego
tak musi się dziać?
Po
chwili zasnęła, kołysana słowami „Głupia jestem, że ją mam”
Dlaczego
Maciek tak nagle uciekł? Akurat wtedy kiedy zaczęło się między
nimi układać? Przecież było po nim widać, że zależało mu na
niej. Lecz gdyby tak było naprawdę nie wyjechałby bez głupiego
powiedzenia „Do zobaczenia!”. Może nie chce, aby się
kiedykolwiek jeszcze spotkali? I teraz nasuwa się pytanie: dlaczego?
Czemu
akurat wtedy, kiedy Konstancja poznała osobę, z którą mogła być
sobą, musi się wszystko kończyć?
Ponieważ
życie nie jest filmem. A jak już to bliżej mu do koszmaru. Jest
zmorą, z którą chcąc nie chcąc musimy się zmierzyć. Ale co za
to dostaniemy? Nic. Kompletnie nic.
Czasami
wydaje nam się, że życie jest piękne, przeżywamy wtedy cudowne
chwile, fascynujące podróże, poznajemy nowych, fantastycznych
ludzi, osiągamy swoje cele, spełniamy marzenia. Ale to jest tylko
mgiełka.
Wyobraźmy
sobie, że życie jest człowiekiem, który jest ma szarą karnację.
Od czasu do czasu zakłada kolorowe kreacje i wtedy widzimy tylko
jego ubranie. Ale czy on przestał być szary?
Kiedy
ktoś nas zrani, coś pójdzie nie po naszej myśli, kiedy wszystko
jest tak, jak być nie powinno, wtedy właśnie widzimy jak zdejmuje
szaty i znów staje się szary.
_____________________________________
No i jestem!
Mało Maćka, więcej Konsty. Tak wyszło. Jak coś to przepraszam ;)
Dodałam w przedostatni dzień maja, możecie być dumni. Ale to dlatego, że tak czy owak nie będę miała czasu, aby go dodać w Dzień Dziecka ;)
A że niezbyt lubię ustawiać automatycznej publikacji, bo zawsze wolę dodać coś od siebie na daną chwilę, ten rozdział ukazał się dzisiaj :)
Doszłam do wniosku, że zakończę to opowiadanie na 10-tym rozdziale, czyli jeszcze przed końcem czerwca (mam nadzieję).
Mam już w głowie plan na następne rozdziały, więc nie jest źle ;)
+Mam jeszcze pomysł na kolejne opowiadanie. Będzie ono hm... niestandardowe. Ale chyba jestem zbyt przewidywalna, więc nie zrobi to na was zbyt dużego wrażenia xD
Jakiś długi wyszedł dziś ten komentarz odautorski.
Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko temu. :)
Pozdrawiam i zapraszam na wyjaśnienie sprawy z "ucieczką" Maćka w przyszłym tygodniu.
:)
Edit: Zmieniłam trochę nagłówek, bo razem z nowym pomysłem musiałam. Plus zmieniłam też piosenkę przewodnią. Mam nadzieję, że się podoba.
Pozdrawiam :*
Edit: Zmieniłam trochę nagłówek, bo razem z nowym pomysłem musiałam. Plus zmieniłam też piosenkę przewodnią. Mam nadzieję, że się podoba.
Pozdrawiam :*
Jest i coś tutaj nowego! Nie skłamię jak powiem, że wyczekiwałam tego nowego rozdziału, który swoją szosą jest niesamowity. Bardzo ładnie opisałaś wszystkie uczucia Konsty, lekko się czytało. Szkoda, że jej przyjaciółka jeszcze się nie obudziła. Tylko zastanawia mnie jedno: co do cholery z tym Maćkiem? Akurat teraz musiał ją zostawić. Oczywiście czekam na następny i pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńAno pojawiło się. Uwierz, nie miałam pomysłu kompletnie na ten rozdział, ale pewnego dnia wstałam rano i jakoś tak spisałam ten plan. Dziękuję za miłe słowa, starałam się opisać to tak, jakbym ja to przeżywała :)
UsuńRównież pozdrawiam :)
"Dlaczego Maciek tak nagle uciekł? (...) Przecież było po nim widać, że zależało mu na niej. (...) Może nie chce, aby się kiedykolwiek jeszcze spotkali? I teraz nasuwa się pytanie: dlaczego?"
OdpowiedzUsuńCzemu? Bo nie ma dżemu, cytując kogoś kto niesamowicie przypominał mi Maćka podczas czytania tego rozdziału. ;)
Biedna ta Konsta. Taka aspołeczna jak ja, troszeczkę. A wuefiści to chyba z naszej szkoły wzięci...
Mam nadzieję, że mimo wszystko, wszystko się ułoży. :P
Pozdrawiam, oczekując na kolejny rozdział :*
Nawet nie pomyślałam o tym, rzeczywiście, jakby się nad tym zastanowić to ta osoba jest bardzo podobna do Maćka w ty rozdziale. Hm...
UsuńZarówno wuefiści jak i "szkolne gwiazdunie" rodem z naszej szkoły xD (if U know what I mean)
Niebawem się wszystko okaże. :)
Pozdrawiam :*
Rozdział trochę przygnębiający. Trochę to mało powiedziane, ale podoba mi się. ;) A wiesz dlaczego? Bo w tym wszystkim jest jakaś prawda, a nawet dużo prawdy. Jeśli choć trochę odstajesz do grupy, bo masz swój mózg i swoje zdanie, nie masz gdzie się podziać, a samotność boli. Konsta nie miała i nie będzie miała łatwo, miałam nadzieję, że Maciek pomoże jej się pozbierać, bo to jedyna iskierka w jej życiu, a tu kolega do Warszawy wyjechał... Wciąż sądzę, że będzie dobrze. Może się mylę, nie wiem, co siedzi w tej Twojej głowie. ;) Takim samym sposobem nie mogę nawet próbować przewidzieć Twojego kolejnego opowiadania, bo po prostu nie wiem. Zaskoczysz mnie zapewne. :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, trochę przygnębiający, ale ostatnio coraz łatwiej przychodzi mi pisanie o takich, właśnie smutnych rzeczach. Czemu? Nie wiem. :)
UsuńOj uwierz, przewidzisz po prologu, taka już jestem - przewidywalna :)
piszesz beznadzziejnie pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńWow, dziękuję za tak wylewny komentarz! Takiego długiego jeszcze tu nie widziałam!
UsuńJeśli masz problem z tym jak piszę, to nie czytaj - proste.
A jeśli już chcesz sobie utrudniać życie wchodząc na mojego bloga, to racz chociaż zostawić konstruktywną krytykę. Możesz napisać, dlaczego Twoim zdaniem, to co piszę, jest beznadziejne, bo samo zostawianie komentarza pod tytułem "piszesz beznadzziejnie pozdrawiam :*" w niczym ani Tobie ani mi nie pomoże.
Również pozdrawiam :*
Uwieeelbiam czytać o uczuciach, zwłaszcza u Ciebie, niezwykle przyjemnie się czytało o jej wewnętrznych rozterkach. I cieszę się ,że (WRESZCIE :D) coś nowego :D
OdpowiedzUsuńSzkoda ,ż przyjaciółka w dalszym ciągu się nie wybudziła :c i jeszcze do cholery ten Maciej, co się z nim dzieje? Dlaczego teraz ją zostawia? Nic z tego nie rozumie, ale mam nadzieję ,że już niedługo mi wyjaśnisz w nowym rozdziale :)
Ściskam ;*
Ps. Zapraszam na jedenasty epizod na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com :)
Zapraszam na urywek trzeci na http://oublier-soi.blogspot.com/ :)
UsuńDziękuję. Ja z kolei kocham o uczuciach pisać. Taka ze mnie uczuciowa dziewczyna :)
UsuńWszystko się wyjaśni. W końcu jeszcze 3 rozdziały i koniec, wszystko musi być dopięte na ostatni guzik ")
Dzięki, zajrzę na oba :)