Nie
wierzyła własnym oczom. Widok, który ujrzała zaraz po
podniesieniu głowy, był dla niej wstrząsem nie do zniesienia. Co
on tu robi?
-Pamiętasz
mnie jeszcze? - zapytał z tym jego zawadiackim uśmiechem.
-Jak
mogłabym zapomnieć kogoś, przez kogo o mało co nie zbankrutowałam
przez kupowanie ton chusteczek higienicznych – prychnęła.
-Widzę,
że masz dziś cudowny humor.
-Był
cudowny dopóty, dopóki się tu nie zjawiłeś.
-Ałć,
zabolało.
-Ciesz
się, że nie mam broni palnej. Zabolało by bardziej – powiedziała
po czym wstała z ławki i poszła przed siebie. Nie wiedziała
dokładnie gdzie, po prostu tam, gdzie wskazywała jej intuicja.
-Kostka
poczekaj!
-Nie mów
tak do mnie.
-Dlaczegoż
to niby? - spytał oburzony.
-Hmm,
pomyślmy – udawała zamyśloną. - Może dlatego, że nie mam na
imię Kostka tylko Konstancja i nie mam zamiaru tracić swojego
cennego czasu na użeranie się z tobą – skłamała. Tak naprawdę
chciała z nim porozmawiać, wyjaśnić dlaczego do jasnej anielki
uciekł, porozmawiać, przywrócić dawne czasy.
Ale bez
przesady, nie żyjmy marzeniami, trzeba iść przed siebie, nie ma co
wracać do przeszłości. I mimo że dosłownie kilka minut wcześniej
prawie że popłakała się na jego wspomnienie, teraz szła dalej,
wspomagana przez wiatr dmuchający w jej włosy.
-Tak
więc Konstancjo! poczekaj na mnie! Chcę z tobą porozmawiać.
-O czym
niby chciałbyś rozmawiać? O tym, że nie chcę cię znać? Jak tak
to proszę bardzo, co masz do powiedzenia w tej sprawie?
-Uspokój
się.
-Jestem
dziś wyjątkowo spokojna, nie rozumiem o co ci chodzi.
-Boże,
Konsta! – westchnął.
-Maciek,
Józef, Krzysiek, Malwina, Paulina... - chłopak zaśmiał się.
-Masz
cudowne poczucie humoru.
-Dzięki
wielkie, kłaniam się w pas. To o tym chciałeś pogadać? W takim
razie uważam tę rozmowę za skończoną.
-Daj mi
kilka minut.
-W
porządku, masz te swoje „kilka minut” - westchnęła
zrezygnowana. - Opowiadaj.
Usiedli
na ławce i Maciek zaczął mówić to, co chciał. Mniej więcej.
-Posłuchaj,
chcę cię przeprosić. Chcę cię przeprosić za to, że tak cię
podle potraktowałem, że przeze mnie płakałaś.
-Skończ
z tym.
-Z czym?
-Z
wymyślaniem, jak bardzo jest Ci teraz przykro. Nie jest ci przykro w
ogóle, jesteś bezdusznym człowiekiem, który rani kogo może, żeby
mieć z tego przyjemność.
„To
już ostatnia łza
Nie
chcę już więcej cierpieć
I
możesz powiedzieć, że jest ci przykro
Ale
kochanie, nie wierzę ci tak
jak
robiłam to wcześniej
Nie
jest ci przykro...”
Taylor Swift – You're
not sorry
-Nie mów tak, przecież
wiesz, że cię kochałem.
-To dlaczego uciekłeś? Jak
taki mały, głupi chłopczyk? Wiesz co przez ciebie przechodziłam?
W jakim byłam stanie psychicznym?
„Wyglądasz tak
niewinnie
Mogłabym uwierzyć, gdybym nie wiedziała
Mogłabym kochać cię przez całe życie
Mogłabym uwierzyć, gdybym nie wiedziała
Mogłabym kochać cię przez całe życie
(…)
Teraz prosisz, żebym cię
słuchała, bo to zawsze działało
(…)
(…)
Ale nie jest ci przykro...
O nie...”
Taylor Swift – You're
not sorry
-Konsta, daj mi to wszystko
wytłumaczyć!
-Wysil się.
-Wysil się.
-Chodzi o to, że bałem się
związków na dłuższą metę. Bałem się, że ja ciebie pokocham
nad życie a ty mnie zostawisz.
-Nie wiem, czy to widzisz,
ale ty tak się właśnie zachowałeś. Maciek, byłeś dla mnie
wszystkim. Powietrzem, bez którego nie mogłam oddychać. Byłeś
dla mnie jak Słońce dla Ziemi, bez ciebie nie mogłam żyć.
Każdego dnia budziłam się z myślą, że cię spotkam. Kochałam
cię nad życie, a ty tak po prostu jednego dnia mnie zostawiłeś.
Wiesz jak to bolało? Ba, boli! Za każdym razem, kiedy spoglądałam
na koleżanki, spotykające się ze swoimi drugimi połówkami,
musiałam sobie jakoś to wszystko tłumaczyć. Twierdziłam, że po
prostu nie chcę się z nikim wiązać, bo często wyjeżdżam i nie
zdałoby to egzaminu. A tak naprawdę, była to tęsknota za tobą –
wzięła głęboki oddech. - Jednak Marlena miała rację, że miłość
„na amen” nie istnieje.
-A właśnie! Jak Marlena?
-Marlena?
-No tak.
-Obchodzi cię to w ogóle?
Nie, czekaj, nie obchodzi. Pytasz się z grzeczności, a ja, również
z kurtuazji odpowiem. Marlena się nie obudziła. Zadowolony?
-Kurde, nie za fajna sprawa.
-Ja pierdzielę, żyję z
idiotami – powiedziała, po czym wstała i ruszyła w kierunku,
który przybrała wcześniej, zanim Maciek jej przeszkodził. - Coś
jeszcze?
-Chciałbym cię przeprosić
– Maciek uklęknął na kolano. - Konstancja, przepraszam.
-Dobre sobie.
-Napisałem wiersz.
-A ja myślałam, że jesteś
siatkarzem, a nie poetą. O proszę! Życie jednak zadziwia nas na
każdym kroku! - Maciek podał jej kartkę.
„Och Konstancjo ty moja,
jesteśmy jak dwa światy.
Ty piękna niczym róża
ja nic nie warty.
Nie ma dnia, ni godziny
bez myśli o błędzie
jaki popełniłem, myśląc,
że tak lepiej będzie.
Za każdym razem gdy myślę
o Tobie
nasuwa się pytanie „coś
zrobił!”
A ja powiem Ci tylko,
że jest mi przykro
i że nigdy przenigdy
Cię nie zapomnę
Dziś pokłony biję,
Konstancjo ,przed Tobą,
abyś wiedziała, żem sam
się ukarał
wystarczająco srogo
Jesteś dla mnie
jak światło w tunelu
jak gwiazda w konstelacji
jak taniec na weselu
Jak wszystko bez czego
oddychać nie mogę
dlatego dzisiaj tym listem
się wspomogę
Aby przeprosić za błędy
bo takie popełniłem
i odzyskać Twą miłość.
Czy na nią zasłużyłem?”
-Poeta byłby z ciebie marny
– powiedziała ocierając łzy wzruszenia. - Ale mimo wszystko.
Dziękuję.
-To jak będzie? Konsta,
dasz mi drugą szansę? - dziewczyna nie zwróciła nawet uwagi na
zdrobnienie, którego od pewnego czasu nienawidziła.
-Nie daję ludziom drugich
szans – powiedziała podnosząc opuszczoną dotychczas głowę.
Długo myślała, co powie, jeśli taka sytuacja się nadarzy, ale w
tym momencie nie miała ze sobą nie wiadomo jak długich wywodów
tzw. „za i przeciw”. Działała więc pod wpływem impulsu.
-Proszę cię.
-Dlaczego się nie
odzywałeś? Dlaczego nie zadzwoniłeś? Nie napisałeś?
-Konsta...
-Nie, daj mi skończyć.
Maciek, przez dwa lata dzień w dzień obwiniałam siebie samą za
to. Rozumiesz? Przez dwa lata nie miałam nikogo, żadnego
przyjaciela, przyjaciółki. Jedyne, co miałam to pasja. I może
powinnam być ci wdzięczna. A wiesz dlaczego? Bo zamiast tracić
czas na głupoty, pływałam. I to mnie doprowadziło 4 razy na
olimpiadę.
-Wiem, oglądam wiadomości.
-Tak? To tam też opisują
moje życie uczuciowe? A to nowość!
-Nie o to chodzi.
-Maciek, o co tobie chodzi?
-Konstancjo, daj mi miesiąc.
Zostanę tu, przedłużę wypoczynek, zrobię wszystko, aby być tu z
tobą i spróbować jeszcze raz.
-No nie wiem – zaczynała
się roztapiać. Nie była pewna czy to za sprawą jego cudownych
oczu, jakby błagających o litość czy też niezwykle upalnemu
dniu.
-Proszę.
„Oto
ja, chowam swoją dumę do kieszeni
Staję przed tobą i mówię: "Przepraszam za tamtą noc"
Staję przed tobą i mówię: "Przepraszam za tamtą noc"
I
wracam do grudnia cały czas...”
Back to december –
Tay
-Jeszcze
nigdy w życiu nie chciałem tak bardzo nikogo przeprosić.
Konstancjo, wybacz mi. Kocham cię.
Teraz
dziewczyna pękła. No może nie. Coś w jej głowie pękło. Coś,
co odpowiadało za to, że nie chciała go do siebie dopuścić.
„Gdybyśmy
znów się kochali
Przysięgam, że kochałbym cię tak, jak trzeba
Cofnąłbym się w czasie i to zmienił, ale nie mogę
Więc jeśli twoje drzwi są zamknięte na kłódkę, zrozumiem”
Przysięgam, że kochałbym cię tak, jak trzeba
Cofnąłbym się w czasie i to zmienił, ale nie mogę
Więc jeśli twoje drzwi są zamknięte na kłódkę, zrozumiem”
Back to december –
Tay
-Maciek
ja...
-Nic nie
mów – Maciek zaczął się do niej przybliżać. Ich twarze
dzieliły centymetry.
-Dobrze
– Konstancja odsunęła się od niego. - Daję ci miesiąc i ani
sekundy dalej. Masz czas do 18 czerwca.
-Dziękuję
– Maciek nie opanował swoich emocji i przytulił się do niej
najmocniej ja mógł. Dziewczyna odwzajemniła uścisk. Nie
pamiętała, kiedy ostatnio czuła się tak wybornie.
***
Pamiętnik Konstancji
Malinowskiej – 23 maja 2018
„Chce
mnie odzyskać, to chyba znaczy, że mu zależy prawda?
Nie mogę
znieść myśli, że go tak potraktowałam. Byliśmy przecież
dziećmi, miał prawo się bać. Był młodocianym, niedoświadczonym
w życiu siatkarzyną nie to co teraz. Szanowany w Polsce siatkarz,
ubiegający się o miejsce w kadrze narodowej.
Tęskniłam
za nim.
I
dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę.
Na
początku, gdy po raz pierwszy go zobaczyłam, tu, w Krakowie,
myślałam, że odrąbię mu głowę siekierą.
Byłam
po prostu tak okropnie na niego zła, że wyrządził mi taką
krzywdę wyjeżdżając, choć on nie do końca zdawał sobie z tego
sprawę. Teraz, kiedy dałam mu drugą szansę, zauważam, że
wszystkie 'nienawiści' były spowodowane tęsknotą.
Kocham
go, ale nienawidzę.”
„Czasami
nienawidzę każde głupie słowo jakie wypowiadasz
Czasami chcę uderzyć cię w tę twoją idiotyczną twarz
Czasami chcę uderzyć cię w tę twoją idiotyczną twarz
(…)
W tym
samym czasie, chcę cię przytulić
Chcę zarzucić ci ręce na szyję
Chcę zarzucić ci ręce na szyję
(…)
To
musi być prawdziwa miłość”
***
18 czerwca 2013
-I
jak? Przekonałem cię? -spytał, gdy siedzieli na ławce, podczas
wcześniej umówionego spotkania. - Konstancjo?
-Nie
wiem – stwierdziła zgodnie z prawdą. - Maciek, a co jeśli się
nam nie uda?
-Będziemy
próbować dalej, aż się uda.
-Ale
co jeśli któreż z nas nie wytrzyma?
-Konstancjo
– zaczął.
-W
porządku, mów mi Konsta, Konstancja brzmi zbyt oficjalnie.
-Więc,
Konsta, posłuchaj. Kocham cię. I wiem, że ty kochasz mnie. Na
pewno się uda.
-A
co jeśli...
-Nie
ma żadnego „a co jeśli”. Jeśli się kochamy, nie ma prawa się
wszystko rozwalić!
-Masz
rację.
-To
jak będzie? Dasz nam szansę?
-Tak
– powiedziała. - Dam.
„Kiedy
nie wiesz, którędy iść, wybierz najłatwiejszą drogę.”
Osobiście to uważam, że to najlepszy rozdział na tym blogu, tej historii. Szkoda, że to już koniec losów Maćka i Konstancji. Na początku czytając myślałam, że już wszystko stracone i nie ma szans że będą razem, a jednak. Zdecydowanie wolę szczęśliwe zakończenia takie jak te ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo :)
UsuńKurczę, chciałam, żeby nie wrócili do sb bo byłoby to takie przesłodzone do bólu, ale oj tam. Niech mają sb happy endzik xD
FUCK YEAH, HAPPY ENDING!
OdpowiedzUsuńNo ładnie, ładnie. Kłamać prosto w żywe oczy. "Nie będzie happy endingu, nieeee, nieee, nie" a tu bum kabum, tarararabum i do tego moja ukochana piosenka na soundtracku i..
Po prostu piękne, koleżanko, kamratko, przyjaciółko, towarzyszko broni... Łezka się w oku zakręciła. Cieszę się, że w końcu są razem. Zżyłam się z tą biedną, porzuconą Konstancją i mam nadzieję że tam gdzieś w twoim umyśle mają tysiąc dzieci i ładny domek z dużym ogródkiem <3 Mam nadzieję, że następna historia będzie, i to wkrótce? :P
Pozdrawiam
Oj no przepraszam. Na początku myślałam, że nie będzie happy endu, więc dlatego. Ale chyba lepiej, że jest tak słodko, nie?
UsuńWkrótce, wkrótce, po wakacjach :)
Pozdrawiam i do zobaczenia! :*
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW! No to nie może być koniec! Aż się wzruszyłam normalnie (trochę wina alergii, bo cały dzień mi łzy lecą, ale to nie tylko to) Ale przecież to nie jest wszystko wyjaśnione? To nie jest hepi ending. Ja potrzebuję notki "20 lat później", rzeszy dziecioków, dużego domku na obrzeżach miasta i PEWNOŚCI o to szczęśliwe zakończenie! I wybacz, ale gdy czytałam ten Maćkowy list to rzeczywiście się popłakałam, ale ze śmiechu... Prawie spadłam z krzesła, bo to było takie mega pompatyczne! Ale jest słodko, jest bosko jest wspaniale. Wracaj jak najszybciej. Nie wytrzymam całych wakacji bez Ciebie! :C
OdpowiedzUsuńHehehe xD Powiem Ci tylko tyle, że ułoży się im wspaniale (w mojej głowie) xD
OdpowiedzUsuńWybaczam, jak to pisałam to też się śmiałam non stop xD
Wracam niebawem.
Też mi Cię będzie brakować :*
Pozdrawiam xD
PRZEPRASZAM
OdpowiedzUsuńZa to, że nie zjawiłam się tutaj punktualnie, naprawdę, tak mi głupio... Przegapiłam epilog, który był przepiękny. Idealny. To opowiadanie bardziej podobało mi się od poprzedniego, ale pewnie dlatego, że do Maćka mam pewien sentyment po moim pierwszym opowiadanku. ;) Bardzo podoba mi się, jak to zakończyłaś, a już szczególnie, że wplotłaś w to piosenki Taylor, która jest moją ulubioną piosenkarką, nie wiem, czy o tym wiesz. Jej piosenki są bardzo uczuciowe, jak i ten rozdział. Miałam nadzieję, że Konsta da mu szansę i się nie pomyliłam. Dobrze, że mu wybaczyła, bo przecież gdyby tego nie zrobiła nadal miałabym wyrzuty do samej siebie i żyłaby samotnie, a przecież na dłuższą metę tak nie da rady.
Dziękuję. Ta historia była przepiękna. Dowiodłaś nią, że wcale nie trzeba pocić się nad długimi opowiadaniami ( pozdrawiam z tej strony), aby zawrzeć w nich piękną treść.
Mam nadzieję, że startujesz z czymś nowym, bo nadal będę ci towarzyszyć. :)
Jejku, nawet nie wiesz, jak mi się dobrze robi na serduchu, czytając takie komentarze. :*
UsuńTaylor jest też moją ulubioną piosenkarką, więc piąteczka! Pisałam ten rozdział słuchając jej piosenek i łatwiej było mi opisać niektóre sprawy.
Dziękuję Ci również, za to, że zawsze byłaś i komentowałaś.
Startuję, startuję :)
Link w następnym poście :)
Pozdrawiam i do zobaczenia! :**