Jechała
w odorze potu, papierosów połączonych z silnym zapachem mocnego
alkoholu. Nienawidziła komunikacji miejskiej. Wszyscy pchają się,
nie wiadomo po co, przecież kierowca tak czy owak poczekałby na
nich. Rozpychają się łokciami, tylko po to, aby posiedzieć przez
te kilka minut. Konstancja tylko czekała na to, aby kierowca
zatrzymał się i wpuścił choć odrobinę powietrza do tego
dusznego pojazdu. Po kilkunastu minutach Konstancja wysiadła z
zatłoczonego autobusu i odetchnęła świeżym powietrzem. No, nie
takim świeżym. Bełchatów jest jednym z miast, gdzie powietrze
jest najbardziej zanieczyszczone. Jednakże nawet w tym mieście jest
lepiej niż w autobusie.
Dotarła
na miejsce. Nie wiedziała, czym się tak stresuje. Przecież to
tylko trening. Normalny, zwykły trening. Nic nadzwyczajnego.
Poczuła
chlor. Jedni uważają, że chlor śmierdzi, inni, że jest niezdrowo
go wąchać. Dla Konstancji był to jednak przepiękny zapach równy
zapachowi perfum owocowych. Rzuciła torbę i zaczęła przebierać
buty. Wspominała swój dawny klub. Był pozytywnie nienormalny, co
wytłumaczyła sobie radioaktywną wodą. Uśmiechnęła się na to
wspomnienie. Już chyba zawsze będzie dobrze wspominać Warszawę i
swój klub.
Weszła do szatni, przebrała się w swój strój treningowy, okularki i czepek.Wyszła na basen. Zobaczyła kilka osób rozciągających się przy słupkach oraz trenera dyskutującego z jednym z zawodników. Podeszła do nich.
-Cześć – powiedziała nieśmiało.
-Cześć – odpowiedzieli wszyscy. - Ty jesteś ta od rekordu?
-Tak, to ja miło poznać – uśmiechnęła się. - Wolę jednak jak mówi się do mnie Konstancja lub Konsta.
-Jasne mój błąd – uśmiechnęła się krzywo dziewczyna obok. - Po prostu to niesamowite spotkać kogoś takiego jak ty.
-Dobrze, że mnie nie znasz bliżej, bo byś się przejechała na stwierdzeniu, że jestem „idealna”.
-Dobrze, moi drodzy, widzę, że już się poznaliście. Wejdźcie do wody. Na rozgrzewkę przepłyniecie sobie 2 razy 200. Pierwszą dwusetkę kraulem, drugą zmiennym. No już, do roboty – zarządził trener.
**
Wieczór
zbliżał się nieubłaganie. Minęło już kilkanaście dni od
wyprowadzki z Warszawy, a Konsta nie zadzwoniła ani razu do Marleny.
Poczuła lekkie wyrzuty sumienia. Poniekąd są przyjaciółkami.
Powinna była zadzwonić już pierwszego dnia po przyjeździe. Jednak
nie zrobiła tego.
Tylko
dlaczego?
Może
chciała zakończyć ich przyjaźń właśnie w ten sposób?
Pewnie
tak.
Nagle
usłyszała dźwięk telefonu. Podniosła szybko smartfona i nie
patrząc na wyświetlacz, odebrała.
-Tak,
słucham?
-Konstancja?
-Tak, to
ja, coś się stało?
-Jestem
matką Marleny...
-Tak,
wiem, poznałam panią po głosie.
-No
więc, chciałam Ci tylko powiedzieć, że Marlena nie przyjedzie na
twoje urodziny.
-Słucham?
Dlaczego?
-Dość
trudno mi o tym mówić, lecz...
-Lecz
co?!
Godzina 21:50
Wyszła
na dach. Odkąd spędziła tu cały wieczór z Maćkiem, przychodziła
tu dosyć często. Lubiła patrzeć na gwiazdy nocą, lub na zachód
słońca wieczorem. Najczęściej przynosiła tu słuchawki i
słuchając piosenek Taylor Swift lub Shontelle, rozmyślała.
W tamtej
chwili jednak, nie miało dla niej znaczenia to, dlaczego powstał
wszechświat.
Miała
większe zmartwienie.
Wciąż
w to nie wierzyła.
Niby
Marlena z tego wyjdzie, ale zawsze jest to jakiś strach.
-Co się
stało? - usłyszała. Wytarła łzy, które zakręciły się jej w
oku.
-Konstancja?
Co się stało?
Nie
odpowiadała. Patrzyła tylko w gwiazdy, jakby któraś z nich miała
przynieść rozwiązanie problemu. Albo Marlenę.
-Kostka!
-Co? -
powiedziała cicho.
-Co się
stało?
-No bo
Marlena... Marlena...ona...
-Poczekaj.
Chłopak
jak najszybciej mógł, przyszedł do Konstancji. Wziął ją w
ramiona, a one nie protestując wtuliła się w niego.
Zaczęła
płakać.
-Ćśśśśś...
- uciszał ją Maciek.
-No bo …
- zaczęła. - Bo Marlena...
-Tak?
-Marlena
jest w śpiączce...
___________________________________________________
Salut!
Przepraszam, że dopiero teraz.
I przepraszam, że to COŚ jest takie...jakie jest...
Czyli beznadziejne. :))
Postaram się następny rozdział jakoś powiększyć, ubarwić, coś w ogóle z nim zrobić, bo ten rozdział jest okropny i nie chcę Was narażać na taką beznadzieję.
To by było na tyle.
Dodałam zakładkę "Wiersz przewodni", ale stwierdziłam, że jest on niepotrzebny, więc usunęłam. :)
Do zobaczenia!
No, no, ciekawe jak się to dalej potoczy. :D
OdpowiedzUsuńTrochę krótki rozdział, ale wcale nie jest beznadziejny. Nie gadaj głupot bo cię zjem. :)
Pozdrawiam i wyczekuję na następny ;P
Krótki i beznadziejny...
UsuńPS.Prędzej ja Ciebie zjem, jesli w ciągu następnego tygodnia nie zobaczę tego zdjęcia z tablicy szkolnej hehe xD
Pozdrawiam ;)h
Możemy zakraść się do szkoły w nocy i przeszukać tablice haha :D
UsuńHehehe, nie mam nic przeciwko :))
UsuńPonieważ na moim zegarku widnieje już 21, mogę pisać głupoty, bo strasznie mi się spać chce, a poza tym jestem zmęczona , bo remont w domu mamy. Ie wszystko idzie tak jak trzeba i jest problem, więc miło było sobie przeczytać coś z całkiem innej beczki. ;)
OdpowiedzUsuńRozdział nie jest beznadziejny, głupoty gadasz. Gdzie jest taki mój Maciek? Teraz by mi się przydał. I to bardzo.
Jak u mnie był remont to była istna klęska. Jeszcze (gdyby samego remontu było mało, nie?) akurat w dzień mojej przeprowadzki przed moim domem był koncert do północy. Nie ma to jak o godzinie 5 rano nie spać, po całym dniu układania, malowania itd, bo składają scenę.
UsuńMasakra.
Rozdział jest i krótki i beznadziejny, w ogóle nie miałam na niego pomysłu. I powstało takie NIC.
Mi też by się teraz przydał taki Maciek. Chociaż mogę o takim słodkim Maćku napisać, skoro go nie mam. Chociaż tyle.. :)
Hej :) Zapraszam na nowego siatkarskiego bloga http://nie-ma-mnie-dla--nikogo.blogspot.com/ :) Współczuję twojej bohaterce, ale ma Maćka wiec wszystko będzie dobrze, tak myślę :) Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńHej :)
UsuńDzięki, zajrzę :>
Zabawne, Twój login jest taki sam jak ksywka Konsty :)
Jak będzie, to się okaże niebawem.
Dziękuję :)
Pozdrawiam
Nawet nie gadaj głupot , że rozdział jest beznadziejny , bo jest bardzo fajny :D Maciek jest prze kochany , że tak ja pociesza^^ Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Luna :D
http://gdymyslalaszewiesz.blogspot.com/
Dzięki za słowa otuchy :)
UsuńMi się nie podoba, jest za krótki i nijaki.
Maciek jest przekochany, masz rację. Przydałby mi się taki właśnie w tej chwili. Ech, nie mam takiego, to chociaż mogę o nim popisać. :)
Również pozdrawiam :)
Hej!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog i historia.
Mam nadzieję, że Konstancja sobie jakoś poradzi, ma Maćka więc nie jest to koniec świata.
Pozdrawiam
LO.