Siedziała
na łóżku, słuchając swojej ulubionej piosenki, mimo że powinna
się rozpakowywać. Wciąż nie rozumiała decyzji rodziców. Na
dobrą sprawę za rok, może dwa, wyprowadziłaby się do swojego
lokum, prawdopodobnie z Marleną. A tak to będzie zapewne zmuszona
do mieszkania z rodzicami, chyba, że wyjedzie na studia do Stanów
Zjednoczonych. Tak, to bardzo możliwe. Już teraz ma zapewnione
stypendium sportowe, dzięki któremu będzie mogła bez trudu
opłacić podróż i naukę w tym pięknym kraju. No bo szczerze
mówiąc, co osiągnie w Polsce? Raz jej się udało pobić rekord
świata, ale on przecież może zostać pobity raz jeszcze przez
kogoś innego. A Stany... Marzenie! Które, na dodatek, może
spełnić. Może spakować wszystkie swoje rzeczy, oznajmić
rodzicom, że wyjeżdża i następnego dnia być już w Ameryce.
Co ją
trzyma na tym zadupiu jakim jest Polska? Co ją trzyma w tym
cholernym Bełchatowie?
Odpowiedź
jest chyba prosta.
-Kochanie,
chcesz coś do picia? - do pokoju wparowała jej matka.
-O!
teraz się miła zrobiłaś.
-Oj,
Konsta, nie zaczynaj od nowa kłótni!
-Aha!
Czyli wszystko jest moją winą?
-Konstancja,
czy ty w ogóle słuchasz? Powiedziałam, żebyś kłótni nie
wszczynała, nie że jesteś wszystkiemu winna.
-Ale tak
pomyślałaś.
-A to co
ja myślę, to już moja sprawa. Chcesz coś do picia czy nie?
-Nie.
-To ja
idę. Naprawdę, mogłabyś się zachowywać jakoś. Swoją drogą,
na godzinę 18:30 przychodzą sąsiedzi, więc ogarnij się trochę,
zrób coś z tą katastrofą na włosach i zejdź na dziesięć minut
przed ich przyjściem – zarządziła matka Konsty, po czym wyszła
i wielce naburmuszona nie zamknęła na sobą drzwi.
-Jezus,
ile razy mam powtarzać, żeby zamykać drzwi? Czy to jest aż tak
niejasne? - mruknęła pod nosem, po czym zatrzasnęła drzwi i
rzuciła się na łóżko. Była 17. Ma jeszcze trochę czasu na
poleniuchowanie. Usiądzie teraz przed komputerem i będzie udawała,
że coś robi, a tak naprawdę będzie myślała o tym, co też ten
nowo poznany chłopak zrobił z jej głową. Jakimś cudem
przewiercił się do tej niezwykle mocnej czaszki, która zazwyczaj
była odporna na osobników płci męskiej i zajął 90% dysku
twardego jej mózgu. A co stanowi pozostałe 10%? Pływanie i Marlena
– równo po połowie. Ech, no właśnie. Marlena. Przydałoby się
powiadomić ją, że Konstancja dotarła bezpiecznie na miejsce i
opowiedzieć jej o wszystkim, co się dziś działo. Jak na przykład
to, że bez żadnego „ale” przyjęto ją do klubu i jeszcze to
tym nie powiedziała rodzicom, lub na przykład to, że ten chłopak,
jak mu tam było...Maciek?...zawrócił jej w głowie gorzej niż w
młynie? Ech, no przecież to logiczne, że Konsta nie powie o Maćku
(chyba Maćku, Jezu, nie pamięta już nic z tej rozmowy oprócz jego
wzrostu i pięknych oczu... POBUDKA!!!). Może to dziwne, ale od
kiedy Marlena znalazła sobie chłopaka, każdy temat poruszany przez
Konstancję (czy też inną osobę) został spychany na boczny tor,
lub w ogóle nie kontynuowany. Jak wiele zmieniło się od czasów,
gdy każdy weekend był spędzony (oczywiście weekendowe wieczory,
bo rankami Konsta miała treningi) na rozmowach na Skype i Facebooku
na temat chłopaków, mody i tego typu spraw! Teraz ich rozmowy
ograniczały się do zwykłego „hej. Co tam? Co robisz? Jak ci
leci? Muszę kończyć, pa :*”. I to tyle. Zero emocji, zero
współczucia, zero „prawdziwych” rozmów.
Niestety,
medale, monety, wszystko ma dwie strony. Konsta zatraciła się w
pływaniu, potrafiła w czasie lekcji powiedzieć, że idzie do
toalety, a tak naprawdę wybiec i uciec ze szkoły na rzecz
przepłynięcia choć jednego basenu.
Ech, to
chyba już zamknięty rozdział. Przecież dzieli je kilkaset
kilometrów, nie dadzą rady przetrwać. Marlena jest zbyt słaba –
Konstancja zbyt waleczna.
Jednak
Konsta nigdy nie miała innej przyjaciółki, Marlena była jej
number one, best friend forever.
Może ta
wyprowadzka miała im pokazać, że tak naprawdę nigdy nie były
przyjaciółkami, tylko koleżankami?
Może
Konstancja miała w Bełchatowie poznać swoją bratnią duszę?
Ach i
takim oto sposobem schodzimy na peron numer dwa, znany powszechnie
jako „Konstancja się zakochała”.
Chociaż.
Nie no. Bez przesady. Widziała chłopaka raz na oczy. Miłość od
pierwszego wejrzenia nie istnieje!
O Matko,
Konsta, co ty robisz ze swoim życiem? - spytała siebie samą, po
czym położyła się na łóżku i zamknęła oczy, aby się choć
trochę zdrzemnąć.
**
Siedział
w swoim pokoju, zastanawiając się, dlaczego się zachowuje. Co się
z nim w ogóle stało? Zawsze był taki ...bo ja wiem...normalny?
Skupiał się tylko na grze, a tu nagle bum! Przychodzi sobie taka
dziewczyna i zawraca mu w głowie? Czy on zgłupiał? Czy to jest
naturalne? Tak, ale na pewno nie w jego życiu, dotychczas nie
zaburzanym przez nikogo.
-Maciuś,
odstaw się jakoś, idziemy do sąsiadów na kawkę – wyrwała go z
Rowu Mariańskiego Rozmyśleń jego mama.
-Przecież
my nie mamy sąsiadów – powiedział całkiem pewien tego, co mówi.
Nikt zdrowy na umyśle nie wprowadziłby się przecież do domu obok.
Stara rudera, nic nie warta...czego tam szukać?
-Oj,
żebyś się nie zdziwił – uśmiechnęła się jego rodzicielka,
po czym usiadła koło niego i objęła go ramieniem. - Dlatego
mówię, żebyś się odstawił, bo państwo, którzy się tu
wprowadzili mają bardzo ładną córkę – podniosła brwi do góry,
dając maćkowi jednoznacznie do zrozumienia, że już ich
sparingowała.
-Mamoo!
Ile razy mam ci powtarzać, żebyś mi nie wybierała dziewczyny? Sam
sobie poradzę – westchnął. Jego mama miała w zwyczaju parować
swojego syna z każdą znaną bądź nie znaną jej dziewczyną.
Najczęściej były to córki jej koleżanek, które okay, trzeba
przyznać, były śliczne, ale oleju w głowie nie miały za grosz!
-Oj
synciu, ja po prostu myślę, że byście do siebie pasowali. Ona też
jest sportowcem, tak jak ty.
-Gra w
siatkówkę? - Maciek się ożywił.
-Nie,
niestety nie.
-Ech –
chłopak stracił nadzieję. - No nic, trzeba się przyszykować,
dzięki mamo za wszystko.
-Kocham
cię skarbie.
-Ja
ciebie też, mamo.
Maciek
został sam w pokoju. Nie dość, że ta dziewczyna z pływalni
zawróciła mu w głowie, to jeszcze musi kolejną dzisiaj poznać.
Jak tak dalej pójdzie, to będzie musiał grać na kilka frontów.
Uśmiechnął się do siebie na tę myśl. Prychnął pod nosem, po
czym podszedł do szafy i wyciągnął kilka koszul, wybierając
najlepszą.
**
Stała
uśmiechnięta przy kanapie, którą zaledwie kilka godzin temu
położył tutaj jej tata. Czekała na gości i niecierpliwiła się,
choć mieli przyjść dopiero za kilkanaście minut. Poplątała się
trochę pod nogami rodziców, którzy przygotowywali coś do jedzenia
i picia, po czym wyszła przed dom i usiadła na ławce. Wdychała
powietrze i była z niewiadomego powodu szczęśliwa. Kąciki jej ust
uniesione były ku niebu, a ona sama patrzyła na drogę wypatrując
gości. Nie myślała o niczym, tylko o zachodzie słońca. Nagle
zobaczyła postać idącą w jej stronę. Zerwała się na równe
nogi i pobiegła do nieznajomego. Wtedy oniemiała. Postać, która
miała być nieznajomym okazała się Maćkiem. Ich spojrzenia się
spotkały, a wtedy Konstancja poczuła, że...
-Konstancjo,
wstawaj! Jest już 18!!! - usłyszała głos ojca. Warknęła pod
nosem. To był sen. Nic nie warty sen.
Godzina 18:28
Konsta
usłyszała pukanie do drzwi. Jej matka zerwała się i pobiegła
otworzyć. Na początku zobaczyła kobietę, za którą wszedł
mężczyzna, zapewne jej mąż. Konstancja już miała się odwrócić,
gdy usłyszała nieśmiałe „dzień dobry” na sto procent nie
wypowiadane przez dorosłego osobnika.
Konsta
popatrzyła w stronę drzwi.
Maciek
popatrzył w stronę pokoju.
I wtedy
ich spojrzenia się spotkały.
_____________________________________________________
Bonjour a tous!
Po pierwsze przepraszam, że nie dodałam rozdziału w weekend, mimo, że był on napisany. Po prostu internet płata mi figle i cóż...byłam odcięta od świata ;)
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał.
Ach i jeszcze jedno.
Dzięki Anonimowi zauważyłam niewybaczalny błąd tzw. "przy pracy"
W każdym razie dziękuję Ci Anonimie, że to zauważyłeś ;)
Pozdrowienia i do za tydzień!
Cholera, jak słodko...
OdpowiedzUsuńTeż chcę takiego Maćka mieszkającego obok. ;D
Jak zwykle świetny rozdział
Pozdrawiam i czekam na następny xD
Ja wiem, czy tak słodko? Normalnie xd
UsuńDziękuję ;*
Następny zapewne w następną niedzielę ;)
Kocham cię za ten rozdział <3
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3 <3
Żeby nie było, nikt mi się na konto nie włamał, tylko coś takiego w tym rozdziale jest, że mi się strasznie spodobał.
Nie jestem w stanie napisać nic sensownego, przepraszam. ;)
Dziękuję <3 <3 <3
UsuńWłaśnie widzę, że tak trochę nie po swojemu piszesz, ale dziękuję że ci się podoba xd
Dzięki raz jeszcze.
Do zobaczenia już za tydzień xd
Czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział moja droga. :>
Usuńojej, ojej, ojej sąsiedzi?! Świetnie, czuję, że to im wyjdzie na dobrze :) Ciekawa jestem, jak zareagują na swoje spotkanie :)
OdpowiedzUsuńhttp://as-prosto-w-serce.blogspot.com/ - jeżeli masz czas i ochotę to zapraszam :)
Sąsiedzi, sąsiedzi xd Czy wyjdzie czy nie - to na razie pozostaje wielką tajemnicą xd
UsuńZawsze mam ochotę, coraz gorzej u mnie z czasem, ale to nic, dziękuję, przeczytam ;)
Dziękuję bardzo :*
OdpowiedzUsuń:D